sobota, 13 lipca 2013

Głowa, głupcze! czyli co decyduje o sukcesie finansowym

Na WP zazwyczaj niewiele jest do czytania, ale przypadkowo natknąłem się na ciekawy tekst przywołujący historię człowieka który wygrał w 2002 r. na loterii 10 mln funtów.
Kim jest dziś? Obraca nieruchomościami? Inwestuje na giełdzie? Prowadzi firmę?

Pakuje ciastka do puszek w fabryce Walkers w Elgin. Zarabia 6 funtów na godzinę. W 2010 r. ogłosił bankructwo.

Aż trudno w to uwierzyć, prawda? Ten człowiek jest przykładem potwierdzającym skądinąd badania przeprowadzone kilka lat temu, których konkluzja brzmi: w średnim okresie czasu, wygranie sporej sumy pieniędzy nic nie zmienia w ryzyku popadnięcia w kłopoty finansowe.

Bo tajemnicą kapitalizmu jest zarządzanie kapitałem. Czyli używanie mózgu, głowy (capita).


I tu odniesienie do inwestowania: często zdarza się, że ci którym na początku "zabawy" na "foreksie" poszczęści się, potem tracą zysk razem z depozytem, prawda? Podobieństwo jest uderzające... 


Czy WIG pójdzie drogą BUX?

Rząd Tuska już idzie drogą Orbana. Na Węgrzech decyzja o likwidacji funduszy emerytalnych zapadła na jesieni 2010 r. U nas jeszcze formalnie nie zapadła, ale wydaje się że to tylko kwestia czasu.

Co się stanie z akcjami polskich spółek w takim wypadku? Podpowiedzią może być wykres indeksu węgierskiej giełdy BUX. Złowieszczą czerwono-czarną strzałką zaznaczyliśmy wspomniany moment likwidacji węgierskich "OFE".



Dziś, niemal trzy lata po tej decyzji, BUX jest 17 proc. niżej niż w momencie jej podjęcia.

Dla inwestora obecna sytuacja jest jedną z najbardziej zagadkowych w historii polskiej giełdy - z drugiej bowiem strony jesteśmy właśnie tuż po zakończeniu cyklu radykalnych obniżek stóp procentowych. W tym właśnie momencie zazwyczaj zaczynała się na GPW kilkunastomiesięczna hossa...




sobota, 22 czerwca 2013

Większość ponownie nie miała racji

Choć polskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych bada nastroje spekulantów dopiero od nieco ponad dwóch lat, skuteczność tego wskaźnika działającego na zasadzie kontrariańskiej jest naprawdę duża.

Udowodnił to ostatni tydzień. Panika na GPW, jeden z najgorszych tygodni w historii, został poprzedzony bardzo mocnym sygnałem z badania którego wynik datowany jest na 13 VI 2013 r. 
Wtedy odsetek optymistów, opowiadających się za tym że na GPW będzie kontynuowany trend wzrostowy, sięgnął 63,8 proc. i był trzecim najmocniejszym wskazaniem w historii badań SII.

spadkowy boczny wzrostowy
2012-03-15 13,2% 20,1% 66,8%
2013-01-03 16,5% 18,8% 64,7%
2013-06-13 15,8% 20,4% 63,8%
2012-12-20 19,8% 17,0% 63,2%
2012-12-13 18,9% 20,1% 61,0%


Na poniższym wykresie - WIG20 z ostatnich 3 lat - widać doskonale jak dobrym wskaźnikiem (antywskaźnikiem) jest badanie nastrojów inwestorów. 
Czarne strzałki oznaczają momenty, kiedy odsetek optymistów był bardzo wysoki (zazwyczaj ponad 60 proc.). Czerwone oznaczają momenty, kiedy przeważali pesymiści (stanowili zazwyczaj powyżej 40 proc. badanych)...


niedziela, 16 czerwca 2013

2013 - jednak pechowy?

Polecam artykuł z MarketWatch.

10 prognoz znanych ekspertów, zarządzajacych, ekonomistów dla rynku akcji.

Prognoz zwiastujących krach...

Patrząc na to gdzie jest VIX (indeks strachu) trzeba przyznać, że chyba czas zacząć się bać...

Jeśli na siłę poszukamy analogii, z łatwością ją znajdziemy...
W latach 70. też doszło do pobicia rekordów, na co długo czekano, a potem okazało się że była to zmyłka, po której rynki pogłębiły poprzednie dno.
Czy historia się powtórzy?


piątek, 31 maja 2013

Ameryka odzyskuje wiarę w fundusze mieszane. A Polska?

W pierwszych 4 miesiącach tego roku do funduszy zrównoważonych Capital i Invesco napłynęło 35,2 mld USD - najwięcej w historii.

Fundusze zrównoważone to - przypomnijmy - podmioty inwestujące zarówno w akcje jak i obligacje.

Czy podobny trend można zaobserwować w Polsce?

Z danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami wynika, że jest co prawda spowolnienie tempa odpływu środków od tego rodzaju produktów, ale nie ma żadnych rekordowych napływów:

Saldo wpłat i wypłat do funduszy mieszanych (mln zł)
sty-12 -108 sty-13 -99
lut-12 -82 lut-13 -72
mar-12 -116 mar-13 -51
kwi-12 -118 kwi-13 -86
Żródło: IZFA


Rekordowe wpłaty do tego rodzaju funduszy zanotowano w czerwcu i lipcu 2007 r. (ponad 1 mld zł). Podobnie było w USA.
Od tamtego czasu polskie fundusze zrównoważone nie odzyskały wigoru i zaufania polskich inwestorów.

To one były najbardziej poszkodowane w "czarnym styczniu" 2008 r. Saldo dla tej kategorii wyniosło wtedy -8 mld zł, dla całego rynku funduszy -11 mld zł.

Powiedzmy sobie szczerze: średnia roczna opłata za zarządzanie dla grupy polskich funduszy zarównoważonych 3,23 proc. (wg Analizy Online) i maksymalne opłaty dochodzące do 5 proc. nie zachęcają do powrotu do tego produktu.

Aczkolwiek zapewne trend w którym wypłaty przewyższają wpłaty zapewne niedługo się skończy. 
Być może warto go obserwować. Być może gdy saldo zacznie dobijać do 1 mld zł będzie to oznaczało że znajdujemy się gdzieś w okolicach szczytu hossy... 





czwartek, 23 maja 2013

Prasa sobie a giełdy sobie... po raz kolejny

Po raz kolejny w historii mediów doszło do wydarzenia które świadczy o tym, że warto je traktować jako antywskaźnik.
Dziś na portalu Stooq a może i na innych (nie mam czasu sprawdzać) pojawił się tekst autorstwa analityka znanej firmy pośrednictwa finansowego zachwalający wyniki funduszy akcji japońskich.
A tymczasem w Japonii indeks Nikkei zanurkował o ponad 7 proc....



Może gdy czołowe polskie tytuły ekonomiczne zaczną naśmiewać się z Eurogeddonu prof. Rybińskiego warto będzie ustawić się na spadki WIG20?






poniedziałek, 20 maja 2013

Taleb bis: 6 porad jak zadbać o swój portfel inwestycyjny

I kolejny wpis w którym cytujemy Taleba. Ostatnio wystąpił on podczas corocznej konferencji organizowanej przez amerykańską Investment Management Consultants Association. Przedstawił w trakcie swojego wystąpienia 6 porad w jaki sposób odpowiednio dobierać spółki do portfela akcyjnego oraz jak dbać o jego skład:

1. Co cię nie zabije, to cię wzmocni: Taleb zwraca uwagę, że dobre firmy wykorzystują ciężkie czasy do rozwoju. "Gdy nadchodzi porywisty wiatr, budujesz młyn. Inwestujcie w spółki, które to rozumieją".

2. Nie bać się ryzykantów: dobre biznesy nie boją się ryzyka, ale bardzo dobre biznesy wychodzą wtedy, gdy ryzyko niepowodzenia jest spore. Przykładem wg Taleba są firmy farmaceutyczne, które nowe produkty tworzą na drodze - kosztownej nieraz - metody prób i błędów.

3. Czas działa na korzyść firmy: " Religia przetrwała 3000 lat, ma duże szanse na kolejne 3000. Książka ma 100 lat, prawdopodobnie przetrwa kolejne 100. Firma działa 20 lat, prawdopodobnie będzie funkcjonować kolejne 20 jeśli tylko będzie robić to, w czym jest dobra." Warto więc dobierać do portfela firmy z historią i tradycją.

4. Naprawianie poprzez eliminację: nikt nie ma szklanej kuli, nie sposób dobrać idealnie spółki do portfela na samym początku. Trzeba obserwować co się z nimi dzieje i eliminować te które spisują się słabo.

5. 20-80: idealny portfel Pareto-Taleba czyli 20 proc. aktywów zero-ryzykownych i 80 proc. o wysokim ryzyku. 

6.  Zarządzający musi nadstawić karku: Taleb uważa, że zarządzający i doradcy inwestycyjni powinni inwestować w te same aktywa, w które inwestują ich klienci. Przypomina zdrową zasadę z kodeksu Hammurabiego: "jeśli dom zawali się i zginie przez to jego właściciel, należy  skazać na śmierć architekta". Tylko takie rozwiązanie gwarantuje że zarządzający/doradcy zapewnią najwyższą jakość usług.



niedziela, 12 maja 2013

Portfele menedżerów rosną mimo spadku wycen firm

Ostatnio wpadło mi w ręce wydawnictwo "The World in 2013" szacownego The Economist.
Moją uwagę przykuł felieton Nassima Nicolasa Taleba.

Taleb - amerykański filozof i matematyk libańskiego pochodzenia - jest autorem książki "The Black Swan", czyli "Czarny Łabędź", uznanej za jedną z 10 najważniejszych pozycji wydanych po II Wojnie Światowej. Jest to określenie zjawiska niezwykle rzadkiego i niezwykle niszczącego (szkodliwego). Taleb tą niezwykle erudycyjną książką uzyskał status eksperta od kwestii szczęścia, przypadku, rachunku prawdopodobieństwa i zarządzania ryzykiem.

We wspomnianym felietonie Taleb wyjawia swoje 4 wielkie życzenia na rok 2013, które warto tu przedstawić:
1. Wprowadzenie ograniczeń płacowych w instytucjach typu "too big to fail" po bail-oucie. Ma to spowodować, że wiele instytucji będzie unikać stawania się zbyt dużymi.
2. Ograniczenie zarobków osób pełniących funkcje publiczne. Ma to sprawić, że na stanowiskach opłacanych z budżetów państw będą pracować tylko ludzie rzeczywiście zainteresowani służbą społeczeństwu.
3. Menedżerowie - uważa Taleb - powinni współuczestniczyć w stratach ponoszonych przez kierowane przez nich firmy. Tymczasem jest odwrotnie. Taleb przywołuje pewien niezwykle interesujący fakt, który tak naprawdę jest clou tegoż wpisu: w ciągu ostatnich 12 lat inwestorzy działający na giełdach w USA stracili około 2 trylionów USD, a tymczasem menedżerowie zarobili około 400 mld USD.
4. Taleb postuluje również wprowadzenie zakazu używania metody zarządzania ryzykiem zwanej "value-at-risk", a namiętnie stosowanej w wielkich bankach.

Można się zgadzać lub nie z sensownością propozycji Taleba, ale jednemu nie można zaprzeczyć: z systemem wynagradzania menedżerów coś jest nie tak. Menedżer to wynajęty przez właścicieli przedsiębiorstwa specjalista, który ma sprawić, by firma przynosiła przyzwoity zwrot na kapitale i by jej wartość rosła. Nie powinna mieć więc miejsca sytuacja w której właściciele firm ponieśli potężne straty, a wynajęci specjaliści (robotnicy!) mają potężne zyski.

Tylko czy państwo powinno martwić się tym, że właściciele firmy X nie potrafią odpowiednio wynagradzać (karać) zatrudnianych pracowników? Być może Talebowi chodziło tylko o przedsiębiorstwa państwowe - niestety w felietonie nie sprecyzował tej kwestii - a w takim przypadku byłoby to jak najbardziej logiczne.

Oczywiście do przemyślenia w tej materii jest wiele innych kwestii, np. czy aby nie jest tak że jedyną sprawiedliwą (i jakże efektywną) formą wynagrodzenia menedżerów są akcje firmy którą kierują?






czwartek, 9 maja 2013

Megazyski są na małych rynkach - popatrzmy na Mongolię

Taka stara prawda którą można streścić w słowach "co duże to raczej już nie urośnie, to co małe ma szanse na dynamiczny rozwój" znajduje potwierdzenie również w odniesieniu do giełd.

Po przeczytaniu ciekawostki dotyczącej Mongolii - Economist Intelligence Unit uważa że w 2013 r. będzie ona jedną z najszybciej rosnących gospodarek (+13,5 proc.) - zainteresowałem się tym w jakim punkcie jest tamtejsza giełda.

Okazuje się że rośnie jak na drożdżach co można zobaczyć tutaj.
Rośnie, co logiczne, równolegle do całej gospodarki (poniżej tempo wzrostu PKB Mongolii w ostatnich latach, źródło World Bank):

2011 był rekordowy nie tylko w realnej gospodarce, ale i na giełdzie mongolskiej, która wtedy zanotowała historyczny szczyt:
Źródło: Bloomberg

Zapewne ci, którzy mają wytrawne oko zauważą, że wzrosty jakie miały miejsce na mongolskiej giełdzie w 2010 i 2011 r. były niezwykle dynamiczne.
I mają rację: w 2010 r. Mongolian Stock Exchange urosła o 121 proc. i był to najlepszy wynik na świecie, a w 2011 r. poszła w górę o 57,8 proc. i dała się wyprzedzić tylko Venezuela Caracas Stock Exchange.

Mongolia ma dosyć duże złoża surowców naturalnych i niesamowicie dobrą pozycję geograficzną (graniczy z Chinami). To wróży jej (i firmom notowanym na MSE) dobrobyt. A więc i pobicie giełdowego szczytu z 2011 r. nie powinno być trudne...
Jak można zarabiać na wzrostach cen papierów notowanych na parkiecie w Ułan Bator?
Od niedawna można kupić jednostki funduszu ETF firmy Global X (która wprowadziła go na rynek w kwietniu br. i wyprzedziła tym samym słynnych konkurentów z Van Eck).
Dostęp do notowanych na giełdach w USA ETFów można uzyskać poprzez niektóre polskie biura i domy maklerskie otwierając rachunek zagraniczny. By to się opłacało (i by maklerzy chcieli się tego podjąć) trzeba mieć minimum 50 tys. zł (najlepiej więcej niż 100 tys.).


czwartek, 25 kwietnia 2013

Borussia Dortmund: inwestorzy aktywni niczym Lewandowski


Z okazji historycznego wydarzenia, czyli 4 goli gracza Borussii Dortmund oraz reprezentanta Polski Roberta Lewandowskiego wbitych w półfinale Ligi Mistrzów Realowi Madryt dziś wpis traktujący o styku inwestowania i futbolu.

Niewiele jest piłkarskich klubów notowanych na światowych giełdach. Jeśli chodzi o europejskie kluby, to na parkietach jest ich dokładnie 22. Wszystkie wchodzą w skład indeksu STOXX Europe Football. Oto one, a wśród nich polskich Ruch Chorzów. Manchester Utd. jest notowany na giełdzie w USA.


22 ComponentsSupersectorCountry
1   AALBORG BOLDSPILKLUBTravel & LeisureDK
2   AFC AJAXTravel & LeisureNL
3   AIK FOOTBALLTravel & LeisureSE
4   ARHUS ELITETravel & LeisureDK
5   AS ROMATravel & LeisureIT
6   BESIKTASTravel & LeisureTR
7   BORUSSIA DORTMUNDTravel & LeisureDE
8   BRONDBY IF BTravel & LeisureDK
9   CELTICTravel & LeisureGB
10   FENERBAHCE SPORTIF HIZMETTravel & LeisureTR
11   FUTEBOL CLUBE DO PORTOTravel & LeisurePT
12   GALATASARAYTravel & LeisureTR
13   JUVENTUSTravel & LeisureIT
14   LAZIOTravel & LeisureIT
15   OLYMPIQUE LYONNAISTravel & LeisureFR
16   PARKEN SPORT & ENTERTAINMENTTravel & LeisureDK
17   Rangers Int Football ClubTravel & LeisureGB
18   RUCH CHORZOWTravel & LeisurePL
19   SILKEBORGTravel & LeisureDK
20   SPORT LISBOA E BENFICATravel & LeisurePT
21   SPORTINGTravel & LeisurePT
22   TRABZONSPOR SPORTIF YATIRTravel & LeisureTR


Zdecydowanie największą kapitalizacją (2,8 mld USD) może pochwalić się Manchester United, który IPO miał w sierpniu 2012 r.

Borussia, która wczoraj rozgromiła Real, jest wyceniana przez rynek na 196 mln EUR.

Co ciekawe, zachowanie kursu Borussii z ostatnich dni pokazuje, że inwestorzy posiadający w portfelu akcje tego klubu dość aktywnie reagują na to jakie ma wyniki i jakich dokonuje transferów. 23 kwietnia kurs Borussii zanurkował najbardziej w ciągu ostatnich 5 miesięcy na wiadomość że jeden z czołowych piłkarzy po zakończeniu sezonu wzmocni największego rywala z ligi niemieckiej, czyli Bayern Monachium.

Z kolei podczas dzisiejszej sesji cena papieru BVB poszła w górę o 5,86 proc., niemal wracając do poziomu z 22 kwietnia. To była oczywiście reakcja na triumf nad Realem. Gdzie znajdzie się kurs jeśli Borussia awansuje do finału? A jeśli go wygra? Może jeszcze warto kupić jej akcje?

Jedno jest pewne: na akcjach klubów piłkarskich - przynajmniej tych największych - można nieźle zarobić. Od chwili debiutu papiery ManU podrożały o 23,1 proc. (fioletowy wykres). Inwestor który kupił akcje BVB przed rokiem teraz może cieszyć się z zysków rzędu 33,75 proc. (niebieski).

Źródło: Bloomberg

Trochę inaczej przedstawia się sytuacja jeśli chodzi polski klub Ruch Chorzów. Cena z okolic 2 zł (początek 2010 r.) zanurkowała w ostatnich miesiącach w pobliże 0,30 gr.



Czy kluby piłkarskie zyskują w jakikolwiek sposób na tym, że są notowane na giełdach? Próba odpowiedzi na to pytanie według Dirka Baura, naukowca z University of Technology (Sydney) jest dość ciekawa i brzmi: duże - nie, małe - tak. Więcej szczegółów TUTAJ.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Chciwość na rekordowych poziomach

Powyżej prezentujemy ostatni - z 22 lutego br. - odczyt wskaźnika chciwości skonstruowanego przez specjalistów z firmy Triangle Wealth Management. Jak działa Greedometer? Na odczyt poziomu chciwości składa się 9 różnych wskaźników, m.in. odczyt indeksu zmienności VIX, nastroje doradców inwestycyjnych, wskaźnik wyprzedzający koniunktury instytutu ECRI, wskaźnik cena do zysku spółek z S&P500.

Jak widać, chciwość na amerykańskim rynku akcji niemal sięga wartości maksymalnych (wynosi 7,7 tys. pkt., podczas gdy możliwe maksimum to 8 tys. pkt.).

JEST TO POZIOM WYŻSZY OD ZANOTOWANEGO W POŁOWIE 2007 R. WTEDY OSTRZEŻENIE PRZED POTĘŻNĄ PRZECENĄ NA RYNKACH PRZYSZŁO Z 3-MIESIĘCZNYM WYPRZEDZENIEM. W okresie X 2007-III 2009 r. indeks S&P500 stracił 57 proc.

Jeśli popatrzymy się na sytuację techniczną na S&P500 (dojście do kluczowych oporów, które trudno będzie przebić w obecnej sytuacji gospodarczej USA)

 i weźmiemy pod uwagę że rozpoczęcie głębokiej przeceny w maju (trzy miesiące licząc od końca lutego) pasowałoby do znanego wśród inwestorów i często znajdującego potwierdzenie w praktyce powiedzonka "sell in May and go away", powinniśmy zachować najwyższą ostrożność w przyjmowaniu ekspozycji na rynek akcji i futures.



środa, 17 kwietnia 2013

Czy to koniec hossy na złocie? Niekoniecznie...

Wielu komentatorów twierdzi, że cena złota w poniedziałek 15 kwietnia prawdopodobnie zakończyła swoją 12-letnią wspinaczkę. Tego dnia kruszec zanotował największy dzienny spadek ceny w historii (o 9,2 proc., czyli 135 USD). Iskrą która najprawdopodobniej popchnęła inwestorów do wyprzedaży była informacja o najniższym od 3 lat stanie posiadania złota przed jeden z największych funduszy ETF na świecie: SPDR Gold Trust.

Gdy popatrzymy na sytuację techniczną, rzeczywiście sytuacja dla złotych byków nie wygląda najlepiej.
Złoto w ciągu dwóch dni znacząco przełamało istotne wsparcie z okolic 1523 USD za uncję (czarna pozioma linia), które wielokrotnie było bronione (we wrześniu i grudniu 2011 r. oraz w maju 2012 r.).


Strat nie uniknęły polskie fundusze inwestujące w złoto i akcje spółek wydobywających ten kruszec. Proszę popatrzeć na stopy zwrotu PKO Złota i Investor Gold Otwarty za ostatni miesiąc. Fundusze niemal idealnie odwzorowały to, co stało się na rynku złota.
Wartość jednostkiStopy zwrotu
Fundusz AscGrupaDataNetto1D1M3M12M36M60MYTD
Investor Gold FIZCOM_ZL16.04kurs0,000,80-7,4-7,424,238,6-7,4
Investor Gold Otwarty (Investor SFIO)COM_ZL16.04kurs0,00-15,55-21,2-22,41,7--20,3
PKO Złota (Światowy Fundusz Walutowy SFIO)COM_ZL16.04kurs0,00-14,81-24,3-27,9---23,6
Superfund Goldfuture (Superfund SFIO)COM_ZL16.04kurs-3,46-1,48-2,1-6,0-5,0-27,51,9

Źródło: Analizy Online

Są jednak przesłanki pozwalające sądzić, że nie nastał jeszcze kres złotej hossy.
Jeśli zadamy sobie pytanie o to czy banki centralne zakończyły druk pieniądza, odpowiedź brzmi: NIE.
Poniższy wykres obrazuje wzrost wartości bilansów banków centralnych od 2008 r. (źródło: Merk Investments).



Czy Fed zakończył druk dolarów? NIE. W ciągu ostatniego roku bilans Rezerwy USA zwiększył się o jedną trzecią, do ponad 4 trylionów USD.

Poza tym popatrzmy na zachowanie USD Index (różowy wykres) kontra cena złota wyrażona w dolarach. DOLAR NIE UMOCNIŁ SIĘ ANALOGICZNIE DO OSŁABIENIA SIĘ ZŁOTA. BO I NIE MA PRAWA I PODSTAW DO TAKIEGO UMOCNIENIA: JEST GO NA RYNKU ZBYT DUŻO.


Wszyscy którzy mają złote aktywa w portfelu powinni pamiętać słowa barona Rotschilda: kupuj, gdy na rynku leje się krew, nawet jeśli to jest twoja krew.
Ale powinni też pamiętać, że każda hossa (i bessa) się kiedyś kończy...

piątek, 5 kwietnia 2013

Cierpliwość popłaca, czyli przegapiony rajd na japońskich akcjach


Człowiek najlepiej uczy się na swoich błędach. Lepiej uczyć się jednak na cudzych. 
Dziś pokazujemy że nie warto tracić wiary w swoje pomysły inwestycyjne zbyt szybko.
Historia: w lipcu 2012 r. przedstawiciele naszej firmy zainwestowali w zagraniczny fundusz dostępny w Polsce który ma ekspozycję tylko i wyłącznie na japońskie akcje.
Powód? Wszelkie wskaźniki pokazywały niedowartościowanie japońskich akcji, poza tym można było spodziewać się druku jena, co musiało pozytywnie wpłynąć na giełdę.
Zniechęceni trendem bocznym wyszli z tej inwestycji w połowie października 2012 r. (czarna strzałka) ponosząc minimalne straty. Indeks Nikkei 225 był wtedy na poziomie około 8,700 pkt.
Jak się okazało, wyjście z tej inwestycji było błędem:



Od tamtej pory indeks wzrósł do 13,000 pkt., czyli o niemal 50 proc.
Kolejnym popełnionym błędem było porzucenie obserwacji rynku japońskiego i skupienie się na innych inwestycjach. Tymczasem do tej windy można było jeszcze wsiąść. 
Idealny moment był w połowie grudnia (różowa strzałka), gdy indeks wybił się z konsolidacji (zielona linia) i średnia krocząca z 15 sesji (czerwona linia) zdecydowanie przecięła średnie z 30 i 45 sesji i powędrowała do góry. Był to poziom około 9,400 pkt.
Do zarobienia było jeszcze około 38 proc. w 3,5 miesiąca.

Obecnie, gdy Korea Płn. przeniosła wyrzutnie rakiet średniego zasięgu na wschodnie wybrzeże (i zapewne skierowała je w stronę Japonii) inwestowanie w akcje spółek z Kraju Kwitnącej Wiśni nie jest chyba najmądrzejszą inwestycją...

czwartek, 4 kwietnia 2013

Ile można zarobić na sztuce - podsumowanie 2012 roku

Niedawno ukazał się "Skate's Annual Art Investment Report 2012", tym razem w trzech częściach.

Nas najbardziej interesuje pierwsza, a z niej następujące fakty. 
Stopa zwrotu indeksu Skate's TOP5000 (śledzi zachowanie cen 5 tys. dzieł sztuki sprzedanych za najwyższą cenę): 9 proc.
Dla porównania stopy zwrotu:
S&P500 16 proc.
złoto (XAUUSD) 5,5 proc.

A więc sztuka broni się jako inwestycja całkiem nieźle. Dla ciekawostki można dodać, że wartość indeksu Skate's TOP5000 pod koniec 2012 r. wynosiła 33,3 mld USD.

W porównaniu do 2011 r. w 2012 r. zmalała skłonność inwestorów do morderczej walki na licytacjach. Do indeksu weszło w ub.r. tylko 565 nowych dzieł, podczas gdy w 2011 r. aż 721.

Dzieła o największej wartości uplasował w wspomnianym indeksie Pablo Picasso (3,25 mld USD, +5,9 proc.), na drugą pozycję awansował Andy Warhol (1,7 mld USD, +14,9 proc.), a z drugiej na trzecią spadł Claude Monet (1,6 mld USD, +7,4 proc.).

Artystą którego dzieła najbardziej w 2012 r. zyskały na wartości był Gerhard Richter (o 241 mln USD, do 746 mln USD). On też zanotował największy obrót (30 transakcji).

Najbardziej efektywną inwestycją w 2012 r. okazał się obraz Giuseppe
Castiglione "An Imperial portrait of Consort Chunhui". Stopa zwrotu z 7 lat wyniosła 46 proc., co daje średniorocznie 5,6 proc.


 Giuseppe Castiglione, "An Imperial portrait of Consort Chunhui" (źródło: www.bonhams.com)

Najmniej udaną inwestycją z której inwestorzy wyszli w 2012 r. było dzieło Marca Chagalla "La
Musique". Przyniosło stratę w wysokości 25 proc. zainwestowanego kapitału.


Marc Chagall, La Musique (źródło: www.artvalue.com) 

Artystą, którego najwięcej dzieł (9) o największej wartości (18 mln USD) wypadło w ub.r. z indeksu TOP5000 jest Pierre-Auguste Renoir. 


Zagraniczne fundusze niewiele lepsze, ale jednak...

Obiecane porównanie zwykłych średnich stóp zwrotu funduszy inwestycyjnych absolutnej stopy zwrotu (aktywnej alokacji), czyli takich które mają przyzwoicie zarabiać w każdych warunkach:


3M 12M 36M 60M YTD
PL 0,5 2,1 2,1 -44,1 0,7
zagraniczne* 0.80 2.21 2.22 0.89 1,3
Stan na 3 kwietnia br., Źródło: Morningstar, Analizy Online

* kategoria multialternative

Jak widać, również zagraniczna oferta nie przyprawia o zawrót głowy.

Pamiętajmy, że zagraniczne fundusze zazwyczaj pobierają mniejsze opłaty za zarządzanie od polskich.

Jak to zazwyczaj przedstawiciele instytucji inwestycyjnych mówią: nikt nie ma szklanej kuli...





sobota, 30 marca 2013

Fundusze aktywnej alokacji: gorsze nawet od lokat

Wiadomość o tym że AXA IM wprowadza na europejski rynek nowy fundusz aktywnej alokacji mający zarabiać w każdą "pogodę" zachęciła mnie na spojrzenie na długoterminowe wyniki polskich funduszy tego rodzaju (zwanych funduszami absolutnej stopy zwrotu). Dane zaczerpnąłem z portalu Analizy Online.

Oto średnie stopy zwrotu:
12 miesięcy:  3,2 proc.
36 m-cy:  8,2 proc.
60 m-cy: -43 proc.

Nie ma nawet sensu porównywać tych wyników z innymi rodzajami funduszy. Nawet oszczędzanie na lokatach dałoby lepsze wyniki!

Nawet jeśli w wyliczaniu średniej nie uwzględnimy wyników fatalnego Opera FIZ (z którego Opera TFI wielokrotnie tłumaczyło się przed inwestorami) to i tak nie poprawia to radykalnie obrazu i nie powoduje, że tego rodzaju fundusze biją lokaty:
12 m: 3,6 proc.
36 m: 10,6 proc.
60 m: -33,3 proc.

Być może tego rodzaje fundusze zagraniczne jednak wypadają lepiej nie tylko od lokat, ale i od innego rodzaju funduszy? Obiecuję że w najbliższych dniach zbadamy sprawę i wyniki przedstawimy na blogu.

Cypr: strzyżenie na łyso?


Big depositors in Cyprus to lose far more than feared

Tekst o takim krzyczącym tytule zamieściła kilkadziesiąt minut temu na swoich stronach agencja Reuters.

Źródło na które powołuje się agencja twierdzi, że posiadacze depozytów większych niż 100 tys. euro mogą nie odzyskać nigdy nawet 62,5 proc. swoich pieniędzy.

Co z pozostałą częścią? Ma zostać zmieniona na akcje Bank of Cyprus.

Przypomnijmy, że do tej pory straszono odebraniem 30-40 proc. oszczędności.

Rosjanie z pewnością nie będą zadowoleni. Ale to nas mniej interesuje, pytanie raczej o to co będzie działo się na rynkach akcji i z euro w nadchodzącym tygodniu? Czy jeśli ta plotka okaże się prawdą, dojdzie do czegoś więcej niż kontynuacji korekty? Czy też na zasadzie "sprzedawaj plotki, kupuj fakty" wielcy inwestorzy wykorzystają obecną sytuację do zakupu przecenionych europejskich akcji i waluty?  

Najrozsądniej było wyjść ze wszelkich pozycji przed długim świątecznym weekendem. Ci, którzy tego nie zrobili mogą tylko obgryzać paznokcie...

sobota, 23 marca 2013

Jak sprawnie działają biura IR polskich spółek giełdowych



Poniżej prezentujemy wyniki badania przeprowadzonego przez Kancelarię Gospodarczą „Petra” w dniach 18-19 marca 2013 r.
Badanie polegało na przesłaniu z fikcyjnego adresu e-mail na oficjalne adresy mailowe biur investor relations (lub osób delegowanych do wykonywania zadań relacji inwestorskich) zapytania dotyczącego spółki.

Spółki z WIG20: niemrawi giganci

W przypadku spółek z WIG20 w dniu 18 marca br. (godz. 9:00) zostało wysłane pytanie o następującej treści: „Witam Państwa. Jestem początkującym inwestorem, akcjonariuszem Państwa spółki. Chciałbym poszerzyć swoje informacje o Państwa firmie uzyskując dostęp do rekomendacji analityków dotyczących Państwa spółki wydanych w ostatnich 6 miesiącach. Czy dysponują Państwo takimi materiałami, czy mógłbym prosić o podesłanie ich na maila? Zaznaczam  że zależy mi na całych raportach, a nie tylko na informacji o cenie docelowej i rodzaju rekomendacji.”
Na zapytanie odpowiedzi w ciągu 48 godzin udzieliło 10 spółek (tylko 50 proc.). Wszystkie odpowiedzi były poprawne merytorycznie i w tonie przyjaznym pytającemu. Jednak tylko dwie odpowiedzi zawierały linki do konkretnych stron czy portali na których można znaleźć rekomendacje. Większość pytanych firm odpowiadała ogólnikowo, że nie ma prawa do rozpowszechniania dokumentów analitycznych na swój temat i trzeba ich szukać na stronach domów maklerskich.
Na najszybszą odpowiedź trzeba było poczekać 45 minut. Mediana szybkości reakcji wyniosła 3,25 godz.
Ciekawostką jest fakt, że spółka która odpowiedź zajęła najwięcej czasu zrobiła to najdokładniej, podsyłając kilka raportów analitycznych z ostatnich miesięcy wygenerowanych przez różne biura maklerskie i firmy inwestycyjne. Pozostaje mieć nadzieję, że ma podpisane umowy z tymi firmami i mogła to zrobić zgodnie z prawem.

Tabela 1. Czas oczekiwania na odpowiedź spółki z WIG20

Czas reakcji spółki z WIG20 na zapytanie od inwestora (w godz.)
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
0,45
0,48
1,50
3,02
3,23
3,28
5,09
5,45
6,49
7,33

Źródło: opracowanie własne

Warto porównać wyniki naszego badania z wynikami badania Anny Magdaleny Krug z dnia 14 października 2008 r. Które zostały opublikowane w książce „Relacje inwestorskie w nowoczesnej spółce giełdowej”.
            Wówczas na pytanie od inwestora zareagowało 13 spośród 20 spółek WIG20 (65 proc.), a więc nieco więcej niż w badaniu z 2013 r. Najszybsza odpowiedź została udzielona w 25 minut od zadania pytania, a więc w tym aspekcie największe firmy również się pogorszyły.
Poprawa nastąpiła jeśli chodzi o medianę szybkości reakcji – w 2008 r. wyniosła 6,04 godz., a więc była blisko 100 proc. większa.
Podsumowując: praca biur IR polskich gigantów generalnie wymaga jeszcze poprawy i daleko jej do ideału, jednak te spółki które dbały o relacje już przed kilkoma laty nieco poprawiły jakość i szybkość swojej pracy.

NewConnect: wolno, ale fachowo

Przebadaliśmy również spółki z rynku NewConnect: do tego celu wybraliśmy 20 firm z sektora finansowego. W poniedziałek 18 marca o 10:00 wysłaliśmy do biur i osób zajmujących się – wedle informacji ze stron www spółek – relacjami inwestorskimi wiadomość e-mail o następującej treści: „Witam. Jestem akcjonariuszką Państwa firmy, początkującym inwestorem. Powiem szczerze niepokoi mnie to co dzieje się ostatnio z kursem Państwa firmy oraz z indeksem NewConnect. Czy mogłabym otrzymać jakieś wskazówki z czego takie zachowanie kursu i indeksu wynika, oraz czy wciąż (i dlaczego) warto według Państwa trzymać akcje Państwa firmy i innych małych spółek?”.
Na zapytanie w ciągu 48 godzin odpowiedziało tylko 8 firm (40 proc.). Mediana szybkości reakcji wyniosła 7,43 godz. Na najszybszą odpowiedź trzeba było poczekać tylko 27 minut.
Jakość odpowiedzi w przypadku większości spółek była zaskakująco dobra: ich przedstawiciele w cierpliwym i przyjaznym tonie tłumaczyli dlaczego kurs zachowuje się tak a nie inaczej, zwracali uwagę na poprawiające się wyniki finansowe, trudne otoczenie rynkowe (awersję do ryzyka, która szczególnie dotyka małe i średnie spółki), a nawet – w jednym przypadku – proponowali rozmowę z prezesem zarządu w celu zupełnego wyciszenia emocji u akcjonariuszki.

Tabela 1. Czas oczekiwania na odpowiedź spółki z NewConnect

Czas reakcji spółki z NewConnect na zapytanie od inwestora (w godz.)
1
2
3
4
5
6
7
8
0,27
3,10
3,23
4,16
11,11
11,38
22,55
23,46

Źródło: opracowanie własne

Podsumowanie: spółki z NewConnect generalnie nie dbają o relacje inwestorskie. Te, które to robią, co prawda nie odpowiadają błyskawicznie, ale za to fachowo i w przyjaznym tonie. Widać jednak olbrzymie pole do poprawy w zakresie jakości relacji inwestorskich na rynku NewConnect.

wtorek, 19 marca 2013

Czy Cypr jest okazją inwestycyjną?

Dużo ciekawego dzieje się obecnie wokół małej wysepki położonej na Morzu Śródziemnym. Władze cypryjskie wciąż rozmawiają z europejskimi na temat sposobu uratowania państwa przed plajtą. Pojawiają się pomysły oskubania klientów cypryjskich banków z kasy; co prawda nie całej bo pojawiła się propozycja by depozyty powyżej 100 tys. euro obciążyć podatkiem wynoszącym 9,9 proc., a te poniżej tej sumy podatkiem wynoszącym 6,75 proc.  Przypomnijmy, że w ostatnich latach cypryjski sektor bankowy rozrósł się na skutek liberalnej polityki podatkowej do rozmiarów stanowiących 800 proc. PKB.

Już sam pomysł "ostrzyżenia" - jak mówią niektórzy - klientów banków w ten sposób (a są nimi w znacznej mierze Rosjanie) pokazuje, że niestety przychodzi chyba zawsze kres ziemskiego raju (podatkowego) i że tak naprawdę nie ma 100-proc. bezpiecznego miejsca dla pieniędzy (są po prostu różne rodzaje ryzyka i różne prawdopodobieństwa jego zrealizowania się).

My jednak zadaliśmy sobie pytanie: czy Cypr może być okazją inwestycyjną w długim terminie, o ile oczywiście nie zbankrutuje, a w raz z nim nie posypie się cały system bankowy, a więc i nie zakończy żywota mnóstwo firm?

Jest to - jak pokazuje historia - wielce prawdopodobne. Przypomnijmy bowiem, że np. Łotwa, która otarła się w 2009 r. o bankructwo, a jej PKB spadł wówczas o niemal 18 proc., jest dziś najszybciej rosnącą gospodarką UE, a wchodzenie w akcje  łotewskich firm w szczytowym momencie kryzysu do dziś mogło przynieść bardzo pozytywne stopy zwrotu. OMX Riga Index od końca marca 2009 r. do dziś wzrósł o około 98 proc.



Inny mały kraj, który najtrudniejsze ma już za sobą, Irlandia, również zagwarantował odważnym inwestorom pokaźne zyski. Od czasu gdy gazety pełne były tytułów "Irlandia na skraju bankructwa" Irish Overall Stock Exchange Index wzrósł o 46 proc.

Czy podobnie będzie z akcjami cypryjskich spółek? Przyszłość pokaże. Na razie zakupów robić nie można: co najmniej do czwartku cypryjska giełda jest zamknięta.