piątek, 5 kwietnia 2013

Cierpliwość popłaca, czyli przegapiony rajd na japońskich akcjach


Człowiek najlepiej uczy się na swoich błędach. Lepiej uczyć się jednak na cudzych. 
Dziś pokazujemy że nie warto tracić wiary w swoje pomysły inwestycyjne zbyt szybko.
Historia: w lipcu 2012 r. przedstawiciele naszej firmy zainwestowali w zagraniczny fundusz dostępny w Polsce który ma ekspozycję tylko i wyłącznie na japońskie akcje.
Powód? Wszelkie wskaźniki pokazywały niedowartościowanie japońskich akcji, poza tym można było spodziewać się druku jena, co musiało pozytywnie wpłynąć na giełdę.
Zniechęceni trendem bocznym wyszli z tej inwestycji w połowie października 2012 r. (czarna strzałka) ponosząc minimalne straty. Indeks Nikkei 225 był wtedy na poziomie około 8,700 pkt.
Jak się okazało, wyjście z tej inwestycji było błędem:



Od tamtej pory indeks wzrósł do 13,000 pkt., czyli o niemal 50 proc.
Kolejnym popełnionym błędem było porzucenie obserwacji rynku japońskiego i skupienie się na innych inwestycjach. Tymczasem do tej windy można było jeszcze wsiąść. 
Idealny moment był w połowie grudnia (różowa strzałka), gdy indeks wybił się z konsolidacji (zielona linia) i średnia krocząca z 15 sesji (czerwona linia) zdecydowanie przecięła średnie z 30 i 45 sesji i powędrowała do góry. Był to poziom około 9,400 pkt.
Do zarobienia było jeszcze około 38 proc. w 3,5 miesiąca.

Obecnie, gdy Korea Płn. przeniosła wyrzutnie rakiet średniego zasięgu na wschodnie wybrzeże (i zapewne skierowała je w stronę Japonii) inwestowanie w akcje spółek z Kraju Kwitnącej Wiśni nie jest chyba najmądrzejszą inwestycją...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz