niedziela, 16 grudnia 2012

Szczęśliwy traf coraz ważniejszy w inwestowaniu

Fart, szczęśliwy traf - to w coraz większej mierze decyduje o tym czy odnosimy sukces w inwestowaniu.
Tak przynajmniej wynika z książki która za oceanem zrobiła ostatnio sporą karierę. Michael Mauboussin, główny strateg Legg Mason Capital Management i adiunkt na Columbia Business School, w publikacji zatytułowanej "The Success Equation: Untangling Skill and Luck in Business, Sports, and Investing" wyjaśnia dlaczego. Jest to związane z tzw. paradoksem umiejętności, a raczej wzrostu tychże w całej populacji. O co dokładnie chodzi?

Przywołam tutaj przykład mi najbliższy - związany z biegami długodystansowymi które hobbystycznie trenuję.Otóż Mauboussin zwraca uwagę, że z biegiem czasu w każdej dyscyplinie sportowej (i w biznesie, i w inwestowaniu) wzrastają umiejętności nie tylko liderów (najbardziej wybitnych jednostek w danej kategorii) ale i pozostałych uczestników gry (rywali). Zwycięzca maratonu rozgrywanego podczas igrzysk w Pekinie (2008) miał czas o 25 min. lepszy od zwycięzcy biegu olimpijskiego na tym dystansie z 1932 r. Ale różnica między biegaczami którzy ukończyli wyścig na 20-tej pozycji a zwycięzcą zmniejszyła się znaczniej bardziej: spadła z 40 min. do 9 min.

Paradoks umiejętności polega więc na tym, że choć wybitne w danej dziedzinie jednostki wciąż poprawiają wyniki historyczne i zbliżają się do teoretycznego maksimum rezultatów (takowa istnieje, bo przecież istota ludzka nie pobiegnie maratonu w 30 minut, to fizycznie niemożliwe, podobnie jak przebiegnięcie 100m w 2 sekundy, ale może poprawić wynik z 02:03:38 do np. 01:58:30 - oczywiście nie wiadomo dokładnie gdzie leży granica), to równoczesny wzrost umiejętności konkurentów powoduje, że zmniejszają się różnice między wybitnymi a tymi, którzy po prostu bardzo się starają osiągnąć sukces. "Wszyscy są coraz lepiej wyszkoleni, więc w coraz większym stopniu o osiągniętym wyniku decyduje szczęście" - podkreśla Mauboussin.

Według niego podobnie jest w dziedzinie inwestycji: rozwój nowoczesnych technologii czyli łatwiejszy dostęp do informacji i narzędzi analitycznych, upowszechnienie się wiedzy ekonomicznej o hossie i bessie czy cyklach koniunkturalnych - to wszystko powoduje że np. coraz większa rzesza inwestorów posługuje się strategią kontrariańskiego inwestowania (kupuj gdy inni boją się i sprzedają, sprzedawaj gdy inni nie boją się i kupują). W tym miejscu powstaje pytanie czy (a może: kiedy?) kontrariańska strategia przestanie w związku z tym działać? I czy doprowadzi to do spłaszczenia wyników inwestycyjnych na zasadzie podobnej do tej znanej z maratonu, czyli zmniejszy się dystans maruderów do lidera i jednocześnie wzrośnie średnia stopa zwrotu osiągana przez inwestorów, czy też - jako że inwestowanie to gra o sumie zerowej - dystans się zmniejszy, ale liderzy będą zarabiać mniej (bo coraz trudniej będzie im pobić rynek w znaczący sposób)?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz